Pierwsza już znalazła dom. Poszłam do matuli, która w większości przypadków służy za modelkę i mówię:
- "Dawaj swojego chudego nadgarstka, będziemy mierzyć".
- "O jejku jejku jaka śliczna! Ona będzie moja, dobrze Lusia? Dziękuję!"
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ledwo co ją przekonałam, że trzeba nitki obciąć i wkleić końcówki, bo nie chciała oddać ;)
Świetna kolekcja:)))Dobrze , że mama nie zgarneła całej:P
OdpowiedzUsuńAle super te bransoletki, niby czarno biało to nudno powinno być, a tu wręcz przeciwnie!
OdpowiedzUsuńPiękna seria :)
OdpowiedzUsuńA mamie wcale się nie dziwię - zna się kobita na rzeczy ;)