Zostałam poproszona przez koleżankę o naprawę ukochanego naszyjnika po babci.
Naszyjnik przy zapięciu był w tragicznym stanie i niestety musiałam zrobić cały od podstaw. Od siebie dałam tylko nową nitkę, wszystkie inne elementy mają kilkadziesiąt lat.
Starałam się odtworzyć najlepiej jak umiałam, ale na przestrzeni lat kilka koralików się zagubiło. Musiałam sobie poradzić i mam nadzieję, że bardzo tego nie widać :)
Swoją drogą śmieszne jak ta moda powraca ;)